niedziela, 19 czerwca 2011

Taniec życia – Edward T. Hall

Gdy trafia się na t a k ą książkę przypadkiem, już po godzinie czytania ogarnia czytelnika przerażenie, że mógłby na nią nigdy nie trafić. W połowie lektury trudno już sobie wyobrazić, jak można było funkcjonować i wygłaszać jakiekowiek opinie bez zawartej tam wiedzy, a po zakończeniu – wszystko to znika, bo jest się już nową osobą, która nie ma łączności ze swoją dawną, mniej udaną wersją.

Pan Hall opisuje badania nad różnicami w postrzeganiu czasu i ludzkich relacji, jakimi cechują się różne kultury. Jest to zagadnienie tak fascynujące, że jedynym sposobem nienapisania o nim całego eseju jest zamknięcie go w właśnie w takim jednym zdaniu.

W swoich analizach autor używa i powołuje się na zjawisko rytmów, według jakich wszyscy działamy. Te ukryte częstotliwości, według których ludzie mówią, poruszają rękoma oraz chodzą, są tak zdumiewające, że aż trudno w nie uwierzyć. Oświecenie tego rodzaju, jakiego może dostarczyć ta książka, do tej pory było domeną jedynie religii.

Jeżeli ludzie mówią w tempie odpowiadającym oscylacji ich fal mózgowych alfa, albo mrugają oczami wedle fal theta, jeżeli ruch rodziny przy śniadaniu czy dzieci na podwórku okazuje się być idealnie synchronizowany – to oznacza, że nie rozumieliśmy i nie zrozumieliśmy kompletnie nic z tego, co działo się na tej planecie w ciągu ostatnich 6 tysięcy lat.

Współczynnik zmiany życia – 10. Wszystko trzeba przemyśleć na nowo. Nie umiem napisać nic innego.

Brak komentarzy: