niedziela, 8 marca 2009

Sceny z życia przestępczego.


Kto nadal chce zostać gangsterem?
Jak wszyscy wiedzą z Pulp Fiction i z paru innnych kinowych przebojów, życie złego człowieka jest naprawdę wspaniałe. Pozbawiony ograniczeń nakładanych przez księży i garniturków, może cieszyć się jego pełnią, żyjąc z frajerów, którzy strzelają wolniej od niego (ergo, mają mniejszego penisa).

Jak wiedzą nieliczni (a najmniej sami zainteresowani), obraz ten ma tyle wspólnego z rzeczywistością, co Krzysztof Ibisz z czymkolwiek. Spektakularność ludzkiej krzywdy i łatwość jej dynamicznego filmowania są korumpujące i zachwycają już kolejne pokolenia krwiożerczych oraz marzących o niezwykłych czynach homo sapiens.

Okazało się jednak, że znalazł się ktoś, kto parę lat niebezpiecznego życia potrafił pokazać w sposób naprawdę wyjątkowy, zamiast odstrzelonych głów używając w dużych ilościach – mózgu. Trylogia „Pusher” duńskiego reżysera Nicolasa Windinga Refna przedstawia środowisko mniejszych i większych dilerów narkotykowych w sposób, który nie da się z niczym porównać. W specyficzej, dość mocno obsadzonej kategorii gangsterskich filmów jest to jedna z najlepszych produkcji, wyjątkowa i zachwycająca pod każdym względem.

Nie ma tu pościgów drogimi samochodami – nie każdy z bohaterów miałby nawet czym się ścigać. Koncetrując się na pokazaniu dolnych segmentów przestępczej drabiny, twórcy filmu oddali niezwykle rzeczywisty i przejmujący obraz codzienności prostego przestępcy – człowieka w ciągłym ruchu i ciągłym zagrożeniu. Trudno jest oderwać oczy od tego obrazu, ale i trudno jest zazdrościć ludziom, których życie bardziej przypomina ruinę, niż chciałby to przyznać którykolwiek z ojców chrzestnych.

Nie pomaga im nawet surowa duńska pogoda; wieczna szarość i nie kończące się „problemy” bohaterów każe sobie przypomnieć o dziedzictwie innego ponurego Skandynawa, ale i niektórych Włochów. Bergman, neorealizm – który z „narkomańskich” filmów budzi takie skojarzenia? Ten robi wiele, wiele więcej.

Niczym zaskakującym przy tej jakości jest brak gwiazd w obsadzie; jeden z aktorów stał się jednak bardzo popularny później, co ocali zapewne tę produkcję od zapomnienia nawet w czasach, gdy jakość filmu będzie się mierzyć ilością trupów. Jedną z ról odwtarza młody Mads Mikkelsen, znany później z „Jabłek Adama” czy Bondów.

Stanowiąc jedność, trzy części „Pushera” nie rywalizują w niczym ze sobą, jako całość nie mając też żadnej możliwej do wyobrażenia konkurencji. W dalekiej i zimnej Danii powstał naprawdę niezwykły, jedyny w swoim rodzaju film. A potem drugi. I trzeci.

Brak komentarzy: