sobota, 28 lutego 2009

Ślepi precz z kina.


Osoby, które nie widzą podstawowych rzeczy, nie powinny dostawać dwudziestu milionów dolarów na zrobienie filmu.
Ani dwóch. Ani jednego.


Doświadczenie stulecia X Muzy każe podejrzewać, że po raz siedemsetosiemdziesiątytrzeci na podstawie ciekawej książki powstał nieciekawy film. Pomimo spektakularnego tematu
– w niewytłumaczalny sposób ślepną wszyscy ludzie na planecie
- efekty i wnioski do spektakularnych nie należą.

Czy trzeba było aż superprodukcji i hiperplenerów, aby pokazać pewne podstawowe prawdy? Tym bardziej, że w takich warunkach wyjątkowo trudno je dojrzeć; ile razy można słuchać dydaktycznej bajeczki o tym, że „dopiero niewidomi widzą naprawdę”,
do zamęczenia wykorzystujący stereotyp o mądrości,
jaka wypływa z nieszczęścia.

Nie wszystko jest bardzo złe, ale to co mogło być bardzo dobre, zostało przeoczone. Bardzo ciekawy wydaje się wątek niezmienności ludzkiej natury; choć tak strasznie okaleczeni, niewidomi już po paru tygodniach otwarzają okrutny porządek dominacji silniejszych nad słabszymi, który panował w „zwyczajnym świecie”.

Było by co pokazać w takim filmie – nic jednak nie zostało pokazane,a dydaktyka i pospolitość, w jaką go wtłoczono sprawia,
że na 1,5 godziny chciało by się nie tylko oślepąć, ale i ogłuchnąć.

Brak komentarzy: