
Świetny film i genialna scena z ...
Nie da się opisać „cinema Paradiso” bez słowa „hołd”.
Ta tchnąca nostalgią i zachwytem na sztuką kinematografii produkcja to dziewięćdziesięciominutowy akt uwielbienia dla dziesiątej muzy. Wszystko tu się udało: piękne plenery, przykuwające wzrok aktorstwo i scenariusz dopracowany, jak przystało na film o sztuce robienia filmów i magii kina.
W nieskomplikowanej historii o małym chłopcu w małym miasteczku we Włoszech Giuseppe Tornatore zamknął niezwykłą dozę magii
i miłości do swego zawodu i do filmu w ogóle.
„Cinema...” zbudowany na alegoriach, ale pozbawiony wyniosłego hermetyzmu; to jak spotkanie z przyjacielem z dawnych lat, pełne ciepła i najlepszych znanych człowiekowi uczuć.
To im właśnie poświęcona jest alegoria największa: wzruszający, wypracowany wprost w filmowej tkance hołd dla tego, co w nas najbardziej udane.
Wspaniały hołd dla dobrego kina i dobrych ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz