
Koniec czasu szwoleżerów: pan procesował się z chłopem, któremu ukradł morg ziemi. Zdarzyło się, że szlachcic, zirytowany oporem i uporem prostego człowieka, zabił go, zdarzyło się po prostu. Rozumiał to pan sędzia i zasądził: sześć miesięcy za zabicie nieużytego chłopa. Natenczas syn owego rolnika, ułan, wyciągnął szablę i obciął głowę zamożnemu panu. „Skoro za zabicie człowieka pół roku – chętnie odsiedzę!”.
To jedna z najnudniejszych historii i anegdot, jakimi wypełnione w niesłychanym stopniu są wspomnienia zachwycającego Polaka, matematyka Hugo Steinhausa. Takiego skupienia błyskotliwości, mądrości obserwacji, doświadczenia nabytego w najstraszniejszych czasach (wojny!) i refleksji płynącej z niezmąconego i przenikliwego umysłu nie znajduje się zbyt często; trudno tę książkę w ogóle z czymś porównać. Historia Polski przed i powojennej nagle ukazuje się z nowej strony; obserwując radziecką inwazję na własne oczy i doświadczając wszytkich jej, nawet niepozornych szczegółów, Steinhaus daje fascynujące świadectwo zachowania jasności spojrzenia w czasach, gdy opłacało się być ciemnym, durnym, a mądrych prześladować. Wspomnienia genialnego rodaka są aż gęste od historii, informacji i wartości; wysoka kultura autora gwarantuje niezwykłą przyjemność, by nie rzec łatwość, czytania. Okazuje się, że idealna lektura do pociągu nie musi być Harlequinem. Pamiętnik matematyka (!), który ma ok. pięćset stron, zebrał materiał, którym można by obdzielić 10000 napisanych przez kogoś innego a czyta się to z lekkością właściwą rozrywkowym czasopismom. Niezwykle piękne osiągnięcie, zapewne jedno z najmniejszych w życiu genialnego autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz