niedziela, 29 czerwca 2008

Dodaj do prawdziwych przyjaciół


Internet pokazał, jak bardzo większość z nas pragnie mieć jak najwięcej przyjaciół. Jako że sieć z samej swej natury nie może ich zaoferować, dla niepoznaki opisuje się ich jako „znajomych”. Nie są to ani znajomi, ani przyjaciele – nie pierwszy to sztuczny i trudny do nazwania konstrukt, jaki powstał w wirtualnej przestrzeni.
François Coste nawet nie dysponując internetowym połączeniem potrafił zmarnować sobie życie; wyczyn to godny uwagi i wspomnienia wczasach, gdy prawie całe zło zarejestrowało już sobie drogie domeny w sieci. Coste, paryski marszand, z zaskoczeniem konstatuje, że nie ma w życiu ani jednego przyjaciela, co boleśnie uświadamiają mu jego znajomi (trudno o lepsze wypunktowanie, czym „znajomość” tak naprawdę jest. Chcąc udowodnić coś przeciwnego sobie i innym, zakłada się ze wspólniczką w interesach o wartościowy zabytek, że w ciągu 10 dni przedstawi jej „najlepszego przyjaciela”, którego, oczywiście, „ma” od zawsze. Oczywiście, że go nie ma – czeka go więc dziesięć dni nietypowych i wielce skomplikowanych starań, które dzięki Patrice Leconte'owi, reżyserowi tego wdzięcznego filmu. Od momentu zakładu do jego rozwiązania wiele się wydarzy, a bohater doświadczy samowiedzy i trudności, których zapewne się nigdy nie spodziewał. Nie odniesie on ani oczywistego zwycięstwa, ani kompletnej porażki. Pożytek odniosą za to zdecydowanie widzowie, którym nigdy za wiele przypominania, że przyjaźń to sprawa skomplikowana, a o tzw. prawdziwej przyjaźni nawet nie wiadomo, jak zacząć mówić.

Brak komentarzy: