
Po jeździ się do Zakopanego? Odwieczna i najlepsza odpowiedź brzmi: „bo jest”. Poza to prastarym i zawsze skutecznym alpinistycznym bon motem istnieje jednak mrowie motywacji mniej dowcipnych, za to znacznie bardziej konkretnych. Pomimo niewygód, szczególnie uciążliwej w górach grawitacji i niebotycznych cen mało kto nie ma ochoty wspiąć się na coś wielkiego przynajmniej parę razy w życiu. Na ciekawy aspekt tego wspinania zwrócił mi uwagę znajomy, który miał okazję w niedługim odstępie czasu odwiedzić górskie szlaki po obu stronach granicy polsko-czeskiej. Góry, wydawałoby się, nie respektują politycznych podziałów - jednak inne podziały są dość dobrze widoczne. Gdy bowiem przyjrzeć się szlakom turystycznym udostępnionym przez oba narody zwiedzającym, widoczna staje się niezwykle ciekawa odrębność. Trasy wyznaczone po czeskiej stronie przeprowadzone są z myślą o jak najprzyjemniejszych doznaniach turysty: niezwykłe widoki, nastrojowe zakątki, strome zbocza porośnięte lasem zamieszkanym przez urocze zwierzęta - nic, co mogłoby podnieść walory wycieczki nie podnosząc jednocześnie ryzyka, nie zostało pominięte. To staranie, by zaprojektować szlak jak najpiękniejszy, jest wyraźnie widoczne w porównaniu do działań polskich. Trasy po naszej stronie granicy wyznaczane są bowiem według priorytetów sportowych. Ukoronowaniem i jedynym sensownym celem wycieczki okazuje się Wspięcie Się, Zdobycie, Pokonanie Górskiego Masywu. Turystyczne szlaki w większość prowadzą na szczyt góry bądź też pokazują drogę zejścia w dół, na obiad. Wydaje się, że wśród górskich podmuchów można usłyszeć szum husarskich skrzydeł - tak wielka jest zakorzeniona w tym zjawisku siła militarnej, agresywnej tradycji. Okazuje się, że po górach nie można tak po prostu wędrować - istnieć powinien konkretny wyznaczony cel, który należy zdobyć/pokonać/osiągnąć. Niewinny urlop z oscypkiem zamienia się, nie wiedzieć kiedy, w brutalną odsłonę bezlitosnej rywalizacji człowieka z naturą. Gdy czeski góral spokojnie wyznacza sobie eleganckie ścieżki przez las, góral polski z nożem w zębach zdobywa górę! Zbrojny w farbę i najbardziej skomplikowany mózg na planecie, wyznacza dla przyszłych pokoleń drogę do zwycięstwa. Czujnie skrada się pomiędzy sosnami, rzucając stanowcze spojrzenia; nic nie zatrzyma go w drodze na najwyższy punkt w okolicy. Wie, że przeciera szlak dla podobnych mu wojaków; za nim podążą inni. Tak, to kolejne oszałamiające zwycięstwo! Spokojny, wąsaty turysta wsparty siłą mapy i bułek z Lewiatana ugniata swym mocarnym sandałem Szczyt!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz