
Co może filozof? Nic nie może - nie może nic, bo nic nie wie. Dlaczego nic nie wie? Bo tak to już jest z filozofią; filozof stwierdzający jakieś głębokie prawdy, które chciałby przekazać światu - bezwstydnie kłamie. Kłamie, bo chciałby mieć pracę, bo ma dzieci, którym trzeba kupić odzież; kłamie, bo drożeje benzyna, kłamie, bo jest głodny. Trudno być tu mądrym - ale możemy być dumni z naszego kraju, bo był kiedyś w Warszawie człowiek, który na mądrość potrafił się zdobyć i filozofem prawdziwym był, jak mało kto w historii świata. Urodził się przed pierwszą wojną, żył bardzo długo. Przeczytał wszystko, rozumiał bardzo wiele, miał góry pieniędzy i mógł wszystko; nigdy nie nie zapisał jednak nawet jednego słowa; bardzo szybko stał się biedakiem i nigdy nie poszedł do pracy. Nie mając domu, pieniędzy na obiad i żadnego dorobku przez dziesiątki był jedną z najznakomitszych postaci życia kulturalnego wspaniałego miasta - kiedyś stolica zasługiwała na to miano - i na pewno jednym z bardziej niezwykłych ludzi, jacy chodzili po globie. Trudno znaleźć jest piękniejszy, bardziej pomnikowy przykład radykalizmu, wierności swym ideałom i absolutnej uczciwości intelektualnej - owa niezwykła osoba nazywała się Franciszek Fiszer, jest obecna we wspomnieniach niemal każdej znaczącej osoby, która żyła wówczas w stolicy. Ogromny, ekscentryczny, i obdarzony rekordowym na skalę europejską poczuciem humoru - spędził życie w sposób, którego może i nikt nigdy już nie powtórzy. Aż trudno w to czasami uwierzyć; żadnego oszukiwania się, żadnego, aż do ostatniej minuty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz