niedziela, 24 czerwca 2012

Pół roku z książkami

Nie udaje mi się pisanie o książkach, bo musiałbym wtedy czytać ich mniej. Tak więc, zamiast recenzji bez punktacji, których nikt nie potrzebuje, szybki wycisk z siedmiu miesięcy z życia w pozycji zgarbionej.

§1 Mamy 176 dzień roku, kończy się szósty miesiąc, więc nieomal połowa szczęśliwie minęła. Przyszłość jest coraz bliżej!

§2 Przez moje ręce przeszło 85 książek, co daje około 1 książki na 2 dni. Dużo? Różnie, bo niektóre miały po 100 stron, inne po 500. Jak w życiu. Nie widziałem za to prawie żadnego serialu, a filmów też pewnie mniej. Zważywszy na to, że przeciętna książka jest 2-3 razy lepsza od przeciętnego filmu, niemało na tym zarobiłem.

§3 Trzy najlepsze książki tego półrocza to:
— Bruce Chatwin, «Ścieżki śpiewu»
— Swietłana Aleksijewicz, «Wojna nie ma w sobie nic z kobiety»
— Robert Krasowski, «Po południu»
— Wiktor Pielewin, «Omon Ra»
Niestety, jest on jedna więcej, bo wybrać nawet dziesięć to zadanie ponad siły. Jak wspomniałem, książki są znacznie lepsze od filmów, trudno tu więc przyznać Oscara. Zmieniają one świat i czytającego, nic nie pozostawiając na swoim miejscu. Każda z nich to rytuał przejścia; co było, już nie będzie, czego nie było, zaczyna być, tak jak nie można było sobie nawet wyobrazić.

Te cztery książki przeczytać powinien każdy; każdą z innego powodu. Pozostałe osiemdziesiąt jeden — właściwie też.

3 komentarze:

Detektyw Warszawa pisze...

Masz dobre zdanie na różne tematy.

Anonimowy pisze...

przeczytałam ..

Anonimowy pisze...

też czytam